[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Will zdecydował się na mycie.W tym rozgrzanym powietrzuzimna woda to wspaniałe odświeżenie.Zciągnął koszulę, powiesił ją na krzaku i zabrał się do mycia.Po kilkuminutach był kompletnie mokry, co od razu poprawiło mu humor.Po-gwizdując, szorował boczne stopnie, gdy nagle poczuł na sobie czyjś wzrok.Zamknął dopływ wody, odwrócił się.Sarah Moon.Stała nieruchomo iprzyglądała mu się z miną, której nie potrafił zinterpretować.Była w nie-bieskiej letniej sukience i słomkowym kapeluszu.Pod pachą trzymałateczkę.Ta kobieta dziwnie na niego działała.Nie miał pojęcia dlaczego.W ogólenie powinien zawracać sobie nią głowy.Odeszła od męża, jest w ciąży.Jednak. Wszystko w porządku?  zapytał. Tak.Wpadłam, bo mam coś dla ciebie. Wyciągnęła przed siebieteczkę. Jestem całkiem mokry. Widzę.To jej rozkojarzenie pochlebiało mu.Miała lekko zaróżowione policzki istarała się nie patrzeć na jego nagi tors, jednak jej wzrok co i raz powracał,jakby niezależnie od jej woli.Strona 232 z 422LRT 2012-08-30 19:37:12 To prezent w ramach podziękowania.Narysowałam ciebie i Aurorę. Ho, ho! Kiedy ostatnio mnie rysowałaś, nie wyglądałem zbyt cieka-wie. Niech ten będzie zadośćuczynieniem. Wyjęła rysunek i podsunęłago Willowi.Rysunek był oprawiony i podpisany.Will i Aurora siedzieli na nad-brzeżu, mocząc nogi w wodzie. Posiłkowałam się waszym zdjęciem pożyczonym od Birdie  wy-jaśniła. Jest super  rzekł z uznaniem. Dziękuję.Sarah uśmiechnęła się promiennie. Naprawdę ci się podoba?Na rysunku miał lekki zarost, nieco podniszczone dżinsy i kraciastą ko-szulę, jednak było w nim coś ujmującego.W dodatku Sarah udało sięuchwycić urodę Aurory, pokazać w niej dziewczynkę, a jednocześnie mło-dziutką kobietę. Tak.Bardzo mi się podoba. Poczuł dziką pokusę, by zaprosić ją nakolację; już miał to na końcu języka, lecz w porę się powstrzymał.Bo zabardzo wyglądałoby to.na randkę.Obrzucił ją uważnym spojrzeniem.Czy już widać, że jest w ciąży?Uśmiechała się kobieco, nieco tajemniczo, ale w jej oczach dostrzegł cieńmelancholii.Chyba domyślał się powodu.Oczekiwanie na dziecko powinnobyć radosnym czasem dla kochającego się małżeństwa, pełnym nadziei,obaw i ogromnego szczęścia.Tak mu się przynajmniej wydawało.Sam tegonie doświadczył, bo Aurora pojawiła się w jego życiu, gdy już miała pięć lat.Marisol od początku zastrzegła, że nie chce mieć więcej dzieci. Gapisz się  rzekła Sarah.Strona 233 z 422LRT 2012-08-30 19:37:12Zamrugał. Słucham? Och, przepraszam. Czemu tak patrzysz?  dociekała, najwyrazniej zdecydowana, by munie odpuścić.Stropił się. Chyba dlatego, że wyglądasz.bardzo ładnie. Ty kłamco, zgromiłsię w duchu.Powiedz jej prawdę. Jesteś piękna. No nie! Nie domagałam się komplementów.Uśmiechnął się szeroko. To nie był komplement.Naprawdę uważam, że jesteś piękna.Włożył koszulę, nalał Sarah mrożonej herbaty i usiadł na leżaku pod wiel-kim dębem.Przyglądał się jej, gdy piła orzezwiający napój.Znają się od takdawna, prawie przez całe życie, a dopiero teraz dostrzegł w niej kobietę,która na niego działa.Niesamowite.Sarah odstawiła szklankę. Podrywasz mnie? Może. Flirtowanie ze zgorzkniałą, spodziewającą się dziecka kobietą tokiepski pomysł. Chyba tak. W liceum byłeś takim podrywaczem, że aż robiło się niedobrze. Co idealnie przedstawiłaś w swoim komiksie. To fakt, miałam do ciebie żal. Dlaczego?Strona 234 z 422LRT 2012-08-30 19:37:13 Nie domyślasz się? Bo podrywałeś wszystkie dziewczyny, tylkonie mnie. Nie mogłem się na to zdobyć  odparł. Bałem się ciebie.Sarah prychnęła. Pochlebstwem nic nie zdziałasz. Liczyłem, że zrobiłem duży krok do przodu, mówiąc ci, że jesteśpiękna. Nie mieści mi się w głowie, że tak sobie tu rozmawiamy. Ostatnio niewiele bywam.Trochę wyszedłem z wprawy. Zwietnie ci idzie  zapewniła.Ale z nas para, pomyślał, obserwując, jak Sarah przykłada sobie doczoła oszronioną szklankę, by się ochłodzić.Oczywiście nie są żadnąparą.Dwoje ludzi, których drogi nagle się skrzyżowały.Jednak  i tobyło.niepokojące  miał wrażenie, że zaczyna mieć do niej słabość.Nie, to wykluczone.Już raz dostał nauczkę, by nie wiązać się z ko-bietą, która ma dziecko z kim innym.Dlaczego kusi go, by jeszcze razpodjąć takie ryzyko?Zaraz po szkole poszła do strażnicy.Tata zawsze miał mnóstwozimnych napoi, a w tym upale wciąż chciało się pić.Chciała też pogadać znim o tych tajemniczych pożarach, które ostatnio wybuchały w okolicy.Albo i nie.Jeszcze się nie zdecydowała.Podjazd był mokry, samochód do połowy umyty.Może tata poszedłobejrzeć powtórkę tego głupiego starego serialu, za którym razem z Glo-rią i innymi tak przepadali.Usłyszała głosy i ruszyła w tamtą stronę.W cieniu starego dębu ujrzała tatę i Sarah.Tak pochłoniętych sobą, żeniczego innego nie widzieli.Strona 235 z 422LRT 2012-08-30 19:37:13Chciała krzyknąć, że Aurora jest jej przyjaciółką.To ona ją poznała.Jeśli tata zacznie się z nią spotykać, to będzie dramat.Z założenia nielubiła pań, z którymi się umawiał.Nie lubiła ich i nie darzyła szacunkiem.ZSarah miałaby problem.Lubi ją i szanuje.Trudno będzie to zmienić, odnosićsię do niej z niechęcią.Przypatrywała się im czujnie.Od razu spostrzegła, jak w oczach Sarahrozpalają się iskierki, ilekroć jej wzrok pada na tatę.Nie, wcale nie, pomyślała, wycofując się, nim ją zauważyli.Wcale niebędzie mi trudno się przestawić. Cześć, tato!  Aurora jak bomba wpadła do kuchni, zaskakując go.Właśnie wrócił ze służby, otworzył piwo i siadł przy biurku, by zająć sięrachunkami.Zręcznie zakrył kartką wypisywany czek.Aurora nie musiwiedzieć, dla kogo go wypisał. Cześć.Co tam?Dziewczynka uważnie przyjrzała się ustawionemu na biurku rysunkowi. To od Sarah? Uhm.Podoba ci się?Spoważniała, skrzyżowała ramiona. Jest bardzo dobry, tak myślę.Dlaczego ci go dała? Chciała nam podziękować za pomoc. Chodzisz z nią? Nie  zapewnił z przekonaniem. Skąd ci to przyszło do głowy? Byliście dziś razem w strażnicy. Tak samo jestem tam z Glorią, czasami wpada Judy Hewitt.To jesz-cze nie znaczy, że z nimi chodzę.Strona 236 z 422LRT 2012-08-30 19:37:14 Sarah to co innego.Miała rację.Nie umówił się z Sarah, ale to nie znaczy, że tego by niechciał.Co było bez sensu, bo zupełnie nie byli dla siebie.Moment też byłnajgorszy z możliwych.Jednak nie mógł przestać o niej myśleć. Jesteśmy przyjaciółmi  rzekł. To jakiś problem? Nie. A gdybym się z nią umówił, miałabyś z tym problem? Chyba tak.Pięknie.Wszystkie poradniki pouczają, że dzieci w jej wieku kłamią napotęgę.A teraz Aurora była szczera aż do bólu. Aha.Dlaczego? Z tysiąca powodów.Jeśli zaczniesz się z nią spotykać, to co będzie zemną? To byłby dziwny układ. Chcesz powiedzieć, że powinienem dostosowywać się do ciebie,umawiać się tylko wtedy, gdy tobie to będzie pasowało?Wbiła wzrok w rysunek. Wszystko, co robisz, jakoś się na mnie odbija. Tak? No proszę, ja mogę powiedzieć dokładnie to samo.Tak to jużjest w rodzinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl