[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozsunął z impetem zasłonkę, co wprawiło w osłupienie kobietę naciągającą właśnie przez głowęmodną bluzeczkę z najnowszej kolekcji, obfite piersi w biustonoszu zadrgały, wydawało się, że pisnęły.Hif sięgnął łapą między nogi w krótkiej spódnicy, które bezradnie się rozchyliły. Empik  kolejna lapidarna wiadomość.Zdyszani faceci zagrodzili drogę do schodów. Co pan wyrabiasz?  rzucił wąsacz w czarnym mundurze.Hif zaśmiał się, też łapiąc oddech, wskazałna żółty napis w klapie jednego. Wszystko w porządku  sapnął. Stołeczna.Wygładził zmarszczkę na ochroniarskim materiale, jakby chciał złagodzić całe napięcie, niczymdyrygent powściągający pęd orkiestry.Podsunął pod oko jednemu z facetów legitymację i sięgnął dokieszeni jego marynarki, doliniarskim ruchem wydobył komórkę, a zanim tamten zdołał zaprotestować,szepnął: Rekwiruję.Odbierzesz sobie w stołecznej.Idąc do wyjścia, zamienił w zdobycznym aparacie kartę SIM.Sprawdził zasięg i moc.Cztery kreski.W porządku.Słońce powoli chowa się za osiedlem, jego ostatnie promienie przedostają się jeszcze przezprzekrzywioną kiedyś przez kota żaluzję.Maks w mroku leży na własnej kanapie, w pokoju opuszczonegomieszkania, telefon wyłączony, na podłodze butelka czystej, zabłocone buty na złość nie wiadomo komuna oparciu.Zwiat się kołysze, Maks podśpiewuje, popija  jest dobrze.Płynie na statku, morze faluje, zesprzętu sączą się najsmutniejsze kawałki ikony tęczowego ruchu  k.d.lang.Obok wódki poręcznaberetta, leży jak klamka wyrwana z drzwi, przez które nikt nie ma prawa wejść.Usta Maksa nucą pieśń,nowo ułożony song o refrenie:  Nie ma dla ciebie miejsca w policji, kiedy zmienisz płeć.Może zostaniepoetą? Gdzie jest ta dziwka, gitara?Próbuje wstać, nogi oparte o dywanik z trudem łapią równowagę.Kurde, chyba sześć w skaliBeauforta.Ile mililitrów zdeformuje w piątym miesiącu płód, ile zwichruje formującą się w orzeszkumózgu psychikę? Sięga pewnym ruchem po szklaną szyjkę, przystawia otwór do ust, ostry smak ciepłegoalkoholu rozpływa się po języku.Maks krztusi się, pochyla i część wypluwa, ale jest twardy, ponawiapróbę, wlewa w siebie potężny łyk.Zwiat wiruje coraz szybciej.Odstawia butlę, palce przesuwają siępo gładkiej broni, dotykają rękojeści, pieszczą spust i lufę, wyczuwając pod spodem znajome elementybudowy  silne sprężyny, iglicę, magazynek, całą tę zabójczą maszynerię.Zimny wylot lufy łaskoczeskroń, ślizgając się na kroplach potu, zapach oleju, delikatna woń prochu, solidne, męskie doznania.Oczywista gra wyobrazni: zaskoczenie Teresy, krew bryznięta na wyszperane w komisach meble, dawnoniemalowane ściany.Skupione spojrzenie technika wodzące za kolejnymi plamami, żeby ocenić ichkształt, zbliżenie rany wlotowej, aha  na brzegach nalot spalonego prochu, aha, z przyłożenia, aha, Maksstrzelił samobója.No tak, no tak  zasmucone miny.A potem cichy pogrzeb, wcześniej pożegnanie ciała, rodzina z Grudziądza wpatrzona w swojegodziwoląga, dziura w czole zalepiona pszczelim woskiem, zamaskowana pudrem z podkładem  specjalniedla nieboszczyków.Ale za to jaki spokój! Koniec z Maksem, koniec z Agnieszką, koniec wspomnieńo niechcianych sukienkach, wątpliwości  co z dzieckiem, co z przemianą w mężczyznę, skąd wziąćpieniądze.Koniec wstydu i spojrzeń niepewnych albo przekonanych, że oto wpatrują się w dziw natury.Tylko raz jeden nacisnąć spust, nacisnąć i mieć  dosłownie  z głowy.Wszystkie troski i kłopotywylecą szeroką dziurą po drugiej stronie czoła, wbiją się z ścianę wraz z kawałeczkami kości i szarąsubstancją mózgu.Maks wyobraża sobie technika, jak z lupą przystawia oko do tych drobinek ciałaspłaszczonych w krople i widzi tam wspomnienia, wiszące jak mikroobrazy w oprawach z hemoglobiny.Maks w sukience, Maks na bramce, Maks ze złożonymi rączkami, aniołek, przyjmuje w albie pierwsząkomunię.Maks na kolanach matki, Maks.Szczęk zamka w drzwiach, zgrzytanie wewnętrznych mechanizmów zapadek, bolców i bębenków,w progu niewielka postać z głową w trwałej ondulacji.Teresa.Maks w ostatniej chwili odrzuca berettę na tapczan, upycha ją między oparciem a poduszką.Teresa  zbawicielka.Generał, odbierz! Zyga dał mu numer prywatnej komórki, litościwy skurwiel, Hif więc zadzwoniłi poniżył się błaganiem o pomoc, mimo że sobota, mimo że kolega techniczny w domu, a nie na służbie. Podziałamy za pomocą SS7 i zobaczymy, co da się zrobić  obiecał Generał, kiedy wysłuchał relacjiTymańskiego.Hif opadł bezradnie na jedną z ławek w pasażu Wiecha, nieudolnie zmodernizowanym kilka lat temu.Teraz hulał tu tylko wiatr, co akurat Tymańskiemu było na rękę.Zastanawiał się, do jakich sztuczek musiuciec się Generał, żeby uzyskać potrzebne dane.Gdzie się włamać, na jakie podejrzane strony wejść? Cooznacza SS7?Gonitwę myśli przerwał dzwonek telefonu, wariacja znanej melodyjki, kiedyś trzy czwarte właścicielipierwszych komórek takie miało  dzwonił aparat ochroniarza. Szukaj na Widok , kolejna wiadomość, tym razem od Generała.Blisko, kilkadziesiąt metrów biegiemw stronę Zodiaku, w którym dawniej był bar samoobsługowy dla ludzi pracy, teraz bodajże Pizza Hut.Znak czasów.Ulica Widok biegła jednokierunkowo do Brackiej, z płatnymi miejscami parkingowymi poobu stronach.Stały tu kamienice i powojenny molochowaty budynek mieszkalny.Tymański sprawdzał, cosię dało  bramy, przejścia i samochody.W dużej terenówce zobaczył sylwetki kilku osób.Zapaliło musię w głowie światełko alarmowe, coś go tknęło.Jedną ręką sięgnął po broń, drugą do klamki, otworzyłdrzwi pasażera od strony kierowcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl