[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leszarowie.zastawili na niego pułapkę.Zabili jego eskortę.Zabili jego.Ale to nie było zwykłemorderstwo, Van.Posłużyli się magią.Vanyel poczuł, że usta mimowolnie otwierają mu się ze zdumienia. Co zrobili? Jak? Jak herold mógł. To nie był herold.Wynajęli maga z innego królestwa.Napuścili na posia-dłość jakieś.bestie.Jakieś magiczne potwory, może z Pelagris.Staven ścigał jeze swą strażą przyboczną, ale kiedy dotarł na miejsce, stwory zniknęły.Spędziłchyba cały następny dzień, próbując wytropić je na nowo, wyczerpując siły swoje,żołnierzy i koni.Wtedy właśnie magia sprowadziła bestie z powrotem, a mój brati jego ludzie wpadli w zasadzkę. Oczy Tylendela pałały przerazliwie, jakbypatrzył w piekło. Te stwory, nim zabiły, poszarpały go potwornie.Zrobiły tona rozkaz swego pana.Na rozkaz Leszary.Nie potrafię opisać.Wzdrygnął się ze wstrętem. Stav przywołał mnie.przywołał mnie drogą naszej więzi.Van, byłemz nim.Czułem, jak umierał!Zcisnął rękę Vanyela tak mocno, że z obydwu ich dłoni odpłynęła krew.Jegogłos zadrżał. Wiedział, że jestem przy nim.Wiedział od momentu, kiedy odpowiedzia-łem na jego wołanie.Dzięki wam, bogowie, za to.Wiedział, że nie jest sam.Aleostatnią rzeczą, o jaką mnie prosił, o jaką mnie błagał, była zemsta. Tylendelrozwarł szeroko oczy.Nie było już w nich owego malutkiego ognika.Teraz go-rzały tam płomienie wściekłości i bólu. Przyrzekłem mu to, Van.Przyrzekłemmu.Te kanalie zabiły Stavena, ale nie ujdzie im to na sucho.Vanyel napotkał jego pałający wzrok i spuścił oczy. Powiedziałem już, Lendelu  odpowiedział cicho. Wystarczy tylko sło-wo. Och, kochany. Jego głos przełamał się w szloch, a podniósłszy głowę,Vanyel zobaczył łzy spływające po policzkach Tylendela. Nie powinienem cięw to mieszać.bogowie, nie powinienem.To nie w porządku.Przecież to nietwoja sprawa. Sam powiedziałeś, że jesteśmy partnerami, że będziemy się wszystkimdzielić  odrzekł Vanyel tak stanowczo, jak tylko potrafił. Według mnie ozna-cza to, że będziemy dzielić to, co dobre i to, co złe. Teraz nadeszła jego kolej,aby sięgnąć po chusteczkę z szuflady stolika nocnego i podać ją przyjacielowi.Powiedz mi, co mam robić.Tylendel drżącą dłonią otarł łzy.150  Nie możemy dopuścić, aby Gala dowiedziała się, co przygotowujemy.Chciałaby mnie powstrzymać.Mogę temu zaradzić i odciąć ją od wiedzy o tym.Zrobiłem to już, nie dopuszczając, aby dowiedziała się o moim kontakcie ze Sta-venem.Będę.będę udawał chorego. Przecież jesteś chory.Spójrz tylko, jak ci się trzęsą ręce.Tylendel, dość zaskoczony, popatrzył na drżące dłonie. A więc, jeszcze bardziej chorego.Zbyt chorego, żeby robić cokolwiek,poza leżeniem tutaj.Chcę tylko, abyś wślizgnął się do pokoju Savil i przyniósł midwie książki.To księgi zakazane.Nikt, z wyjątkiem najwyższych rangą magówheroldów, nie powinien nawet wiedzieć o ich istnieniu, a Savil jest jedną z trzechosób w Przystani, które posiadają jej kopie.Vanyela zaczęły ogarniać złe przeczucia. W takim razie, czy nie znajdują się one pod kluczem?Kąciki ust Tylendela drgnęły. Och, oczywiście, że tak.Savil umieściła je pod specjalnymi osłonami.Alete osłony nie działają przeciwko komuś nie posiadającemu daru magii. Co?  Szczęka Vanyela znów opadła. Margret musi przecież wycierać kurze nawet tam, a więc Savil nałożyła nanie tylko zaklęcie chroniące je przed rękoma kogoś, kto posiada dar.Dzięki temuMargret może ich dotykać i odkładać na miejsce, gdy Savil zostawi je na wierz-chu.Savil wychodzi z założenia, że człowiek nie posiadający daru nie wiedziałbynawet, czego w nich szukać.Dzięki temu ty możesz bez przeszkód po nie sięgnąć,choć dla mnie pozostają niedostępne. Teraz?  zapytał niepewnie.Tylendel potrząsnął głową. Nie, nie byłbym.teraz nie byłbym w stanie już nic zrobić.Pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl