[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Kogo niby? Starego mechanika i jego pomagiera?–Ale ty jesteś Stenwold Maker.Oni muszą wiedzieć, że…–Że co? Kim jest Stenwold Maker? Totho, wątpię, żeby każdy imperialny żołdak miał w kieszeni mój wizerunek.Poza tym oni nie wiedzą, że nadciągamy, ponieważ… – odwrócił się, by spojrzeć na zbliżających się właśnie Achaeosa i pozostałych -… my sami nie mieliśmy o tym pojęcia – zakończył niezbyt składnie.Gdy na horyzoncie ukazała się Myna, zatrzymali sapiący samojazd, licząc na to, że sama odległość zapewni im osłonę.Mynę wzniesiono na zboczu wzgórza i najwyższym jej punktem było lądowisko, o czym doskonale i nie bez powodu pamiętali Stenwold i Tisamon.Zatrzymali się więc na jednym z pagórków i zajęli obserwacją miasta poprzez dzielącą ichdolinę.Stenwold wyjął z plecaka oczyszczoną z kurzu i patyny lunetę i spojrzał przez okular.–Mury zostały wzmocnione, choć widać mniejszą liczbę balist i miotaczy dzirytów.Podejrzewam, że obawiają się nie tyle zagrożenia z zewnątrz, ile możliwości rebelii.Nawieżach powiewają flagi os… – Powoli zmieniał pole obserwacji i notował w pamięciwszystko, co mogłoby mieć znaczenie.– … I postawiono jakąś ogromną i paskudną budowlęw miejscu, gdzie niegdyś stała stara Zgoda.Przypuszczam, że miała to być demonstracja siły,a wyszedł czyrak.Na lądowisku widać spory ruch.Zgaduję, że to główny punkt przerzutuwojsk pomiędzy Astą i Nizinami.– Odjąwszy lunetę od oka, starannie ją złożył.– Przed naminiełatwe zadanie.–Nigdy nie było innych – stwierdził Tisamon i obaj popatrzyli na młodszychtowarzyszy.Pajęczyca, ćma i mechanik półkrwi.Taka kompania samym składem mogła budzić podejrzenia.–Przedostanę się do środka… – zaczął modliszowiec, ale Stenwold mu przerwał:–Nie tym razem.Teraz to moja sprawa.–Stenwoldzie – Tisamon postanowił odwołać się do rozsądku towarzysza broni – ty absolutnie się nie nadajesz do jakichkolwiek misji związanych ze skradaniem się.–Zapominasz, że mam nad tobą jedną przewagę.Jestem żukowcem, a przedstawicieli mojej rasy można spotkać wszędzie w Imperium.Wędrowny mechanik może wejść wszędzie tam, gdzie są jakiekolwiek urządzenia.–Będą na ciebie czekali – ostrzegła go Tynisa.–Prawdopodobnie – zgodził się Stenwold – ale w mieście, w którym panuje tak duży ruch, wyłowienie z tłumu konkretnego człowieka to nie lada sztuka.A ponieważ spodziewają się jednego człowieka albo całej grupy, wezmę z sobą tylko Totha jako mojego ucznia.Druciarz i jego czeladnik nie powinni wzbudzać podejrzeń, prawda, Totho?Młody rzemieślnik nerwowo przełknął ślinę, ale skinął głową.–A co zrobicie, jak już tam wejdziecie? – zapytał Tisamon.–Zaczniemy pytać o nazwiska – stwierdził Stenwold.– Musiał tam pozostać ktoś, kogo kiedyś znaliśmy, a jeżeli narodził się tu jakikolwiek ruch oporu, ci ludzie muszą mieć dojścia.–Zachowaj ostrożność – ostrzegł go Tisamon.– Nie możesz zakładać, że powitają cię z otwartymi ramionami.–Nie mają ku temu powodu, ale nie widzę innego sposobu.Sami nie damy radyspenetrować więziennych lochów.Gdy nawiążę jakieś kontakty, spróbujemy waswprowadzić.Jeżeli nie da się inaczej i łatwiej, to przynajmniej ja i Totho – a jak sam powiedziałeś, nie jesteśmy stworzeni do przekradania się pośród cieni – będziemy w mieście.Potem możecie spróbować wy.Zgoda?–I gdzie się spotkamy? Nie chcę wszczynać takiego zamieszania jak w Helleronie -odezwała się Tynisa.– Szczególnie w mieście pełnym osowców.–W Mynie są, a przynajmniej były, dwa place.Na wschodnim był kiedyś kantor wymiany prowadzony przez skorpiońca o nazwisku Hokiak.Być może nadal jeszcze tam jest.–To było dość podejrzane, choć dyskretne miejsce – przypomniał sobie Tisamon.–I mam nadzieję, że takie pozostało – stwierdził Stenwold.– Przed zajęciem miasta przez osopodobnych Hokiak prowadził nieczyste interesy na czarnym rynku.Jeśli będziemy mieli szczęście, on albo jego następca zachowali stare kontakty.Tego typu miejsce jest bardzo użyteczne dla wszystkich niepokornych, od niego więc zaczniemy poszukiwania.Jeżeli zdołam, zostawię tam dla was wiadomość.Dwadzieścia trzyByła to sala tronowa, której plan powielał układ imperialnych komnat w Capitas, i Thalryk nie umiał ocenić, czy należało to uznać za wyraz szacunku, czy bezczelności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl